Wiara i miłość łamią schematy

Homilia na VI niedzielę zwykłą B,
Witkowo 14.02.2021 r.
Już XIV wieku we Francji, Belgii i w Anglii świętowano 14 lutego jako dzień zakochanych. Związany był on z początkiem wiosny, kiedy ptaki odbywają swoje gody. O dniu św. Walentego śpiewa Ofelia w „Hamlecie” Szekspira. Posługuje się zwrotem „to be Valentine” (być czyjąś walentynką), który wiele lat później trafił na kartki krążące między zakochanymi. Zwyczaj ten zapoczątkowała w 1850 roku Amerykanka Esther Howland. Pierwsze karty produkowała chałupniczo. Pomysł przyjął się rewelacyjnie. Szybko rozkręcony biznes przynosił dochód 100 tysięcy dolarów rocznie. Od tego czasu święto bardzo się skomercjalizowało, czasami nawet tak bardzo, że trudno jest wydobyć z niego miłość. Zapominamy też, że św. Walenty to także patron przywoływany w ciężkich chorobach. Tak mamy go też przedstawionego na obrazie Józefa Buchbindera (Żyda, który przeszedł na katolicyzm i całą swoją karierę poświęcił malarstwu religijnemu): gdy uzdrawia człowieka chorego na epilepsję. Dzisiaj także w słowie Bożym słyszymy o poważnej chorobie, jaką zwłaszcza w czasach Pana Jezusa i wcześniej był trąd – wtedy nieuleczalny.
1. Zachować przepisy.W pierwszym czytaniu z Księgi Kapłańskiej mamy przykład postępowania w z człowiekiem trędowatym. Cała Księga Kapłańska to zbiór szczegółowych przepisów określających postępowanie ludzi w konkretnych sytuacjach życiowych. Trąd był dawniej rzeczywiście chorobą przerażającą: ciało się rozpada, a człowiek wciąż żyje. Stąd prawo nakazywało całkowitą izolację, aby zapobiegać zagrożeniom fizycznym, a także miało na celu ochronę moralną społeczeństwa. Nie było lekarstwa. Jedyną skutecznym sposobem było odosobnienie chorego, aby inni się nie zarazili. Nawet nie jesteśmy sobie wstanie wyobrazić, jak musiał się czuć wyizolowany człowiek, praktycznie skazany na śmierć. Sami wiemy, jak ciężko jest w zamknięciu – wiedzą to, ci którzy doświadczyli tego przez koronawirusa.
2. Wyjść na spotkanie.Musimy być dzisiaj pełni podziwu wobec człowieka trędowatego z wysłuchanego fragmentu Markowej Ewangelii. Trędowaty musiał pokonać bardzo wiele barier, aby dotrzeć do Jezusa… Choroba, przepisy Prawa, wykluczenie – to wszystko nie powstrzymało go. Wiara doprowadziła go do Jezusa, a spotkanie z Nim przyniosło uzdrowienie i oczyszczenie. Chory wrócił do właściwej relacji z Bogiem i z drugim człowiekiem.
3. Nie być zgorszeniem. Dzisiaj już trąd nie jest taki groźny. Można go wyleczyć. Ale może właśnie teraz trzeba spojrzeć na tę chorobę jako na pewien obraz… Podobnie jak trąd działa grzech, który także niszczy człowieka, zamyka go, izoluje. Grzech też jest bardzo niebezpieczną chorobą, groźniejszą niż trąd, bo trawiącą wnętrze człowieka. Widać to wyraźnie teraz, kiedy bardzo posunęliśmy się w tolerancji: grzech nam spowszedniał. Często więc sytuacje, które kiedyś były nie do przyjęcia, które sprawiały, że człowiek dopuszczający się nieprawości, zwłaszcza jawnie, był w jakiś sposób izolowany, piętnowany, aby jego zachowanie niewłaściwe, jego sposób postępowania nie zaraził innych. Tymczasem teraz daje się zauważyć, że często postępowanie wprost sprzeczne z wiarą, z Ewangelią, kwestionujące nauczanie Kościoła jest przedstawiane jako powód do dumy. Jak więc wielkim wyzwaniem jest ciągle dla nas słowo św. Pawła skierowane niegdyś do wspólnoty Kościoła w Koryncie: Nie bądźcie zgorszeniem… Jak to zrobić? Trzeba mieć koniecznie w sobie coś z postawy człowieka trędowatego z dzisiejszej Ewangelii. Uzdrowienie dokonuje się w spotkaniu z Jezusem, ale żeby do niego doszło to trędowaty przełamuje schematy, wykracza poza ustalone przepisy prawa, wychodzi poza krąg formalności. Wtedy dokonuje się spotkanie zmieniające życie.
Cieszymy się, że coraz więcej osób w naszej parafii rozumie, że aby parafia mogła właściwie funkcjonować także potrzeba wychodzenia poza to, co było i nie powtarzać z uporem: bo zawsze tak było… W 1997 roku papież Jan Paweł II posłał do Terni, do miasta św. Walentego, własnoręcznie napisane pozdrowienie. Brzmiało ono tak: Miłość zwycięża, znosi granice, przełamuje bariery między ludźmi. Miłość stwarza nowe społeczeństwo.Niech św. Walenty wspiera nas, aby takiej miłości, tworzącej małżeństwa, rodziny, wspólnotę parafii nam nigdy nie brakowało.
Ks. Prefekt Julian Wawrzyniak