Homilia na uroczystość Wniebowzięcia NMP
Witkowo 15 sierpnia 2021 r.
Niebo zaczyna się na ziemi

Pewien misjonarz, podróżując bardzo szybkim japońskim pociągiem, wypełniał czas modlitwą z brewiarza. W pewnym momencie nagły ruch pociągu sprawił, że z brewiarza wyleciał obrazek przedstawiający Wniebowzięcie Matki Bożej i upadł na podłogę. Siedzące obok misjonarza dziecko schyliło się i podniosło go. Zanim zwróciło księdzu obrazek, tak jak wszystkie ciekawe dzieci przyjrzało mu się.– Kto to jest ta piękna pani? – zapytało misjonarza.– To… moja mama – odpowiedział po chwili kapłan.Chłopiec przyjrzał się misjonarzowi, a potem znów spojrzał na obrazek:– Nie jesteś do niej wcale podobny – powiedział chłopiec.Misjonarz uśmiechnął się – To prawda, a jednak muszę ci powiedzieć, że przez całe moje życie robię wszystko, aby się do niej upodobnić choćby odrobinę.
Ta historia, przywołana w przeżywaną dzisiaj uroczystość Wniebowzięcia Maryi, zwraca uwagę na nasz ostateczny cel. Jest nim niebo, bo tutaj na ziemi jesteśmy tylko chwilę. Ona, nasza Matka pokazuje nam wszystkim drogę do nieba. Jest dla nas wzorem.
1. Droga do nieba.
Ona pomaga zrozumieć nam przesłanie dzisiejszych czytań. Czytamy dzisiaj fragment z Apokalipsy św. Jana Apostoła, który przedstawia nieco tajemniczą wizję niewiasty, jej syna i smoka. Autor Apokalipsy mówił o Kościele niebieskim za pomocą obrazu niewiasty przyobleczonej w słońce, z księżycem pod jej stopami i z koroną z dwunastu gwiazd na głowie. W matce dziecka tradycja chrześcijańska widziała zawsze Maryję, która jest obrazem Kościoła. To my, czyli Kościół wybieramy ciągle pomiędzy dobrem, a złem, czyli walczymy z ognistym smokiem.
Ewangelia natomiast przypomina odwiedziny Maryi u swojej krewnej Elżbiety. Maryja – w duchu solidarności i kobiecej wrażliwości wszystkich czasów – wyruszyła w drogę, aby zaofiarować posługę, jaką młoda kobieta może oddać starszej krewnej, która spodziewa się dziecka. Natychmiastowe wyruszenie, długa podróż, troskliwa i czuła pomoc to gesty, jakie Ewangelia zachowała w pamięci i które ukazuje jako wzór. To właśnie przez takie życie Maryja idzie do nieba… Chociaż została wybrana na matkę Syna Bożego, to jednak pamiętała, że trzeba jeszcze na ziemi uczynić wszystko, aby osiągnąć niebo. Zostawiła nam przykład, wzór, z którego możemy czerpać.
Dzisiaj szczególnie mamy pomyśleć o niebie. Wniebowzięcie Maryi daje nam nadzieję na nasze życie z Bogiem w niebie. Nie będzie to jednak fruwanie z Bogiem i aniołami w chmurach jak wyobrażamy to sobie w dzieciństwie. Lecąc samolotem przecież nie widzimy naszych bliskich, którzy umarli, a często żyli jak Maryja, jak święci. Niebo to nie jest jakieś miejsce w odległym świecie. To jest coś zupełnie innego, większego, niewytłumaczalnego, coś czego nie możemy wyrazić językiem. “Niebo oznacza, że Bóg nie opuszcza nas po śmierci. On nam daje wieczność; w Bogu jest dla nas miejsce. Aby trochę lepiej zrozumieć tę rzeczywistość, popatrzmy na nasze życie: wszyscy doświadczamy tego, że dana osoba po śmierci nadal w jakiś sposób istnieje w pamięci i w sercu tych, którzy ją znali i kochali. Moglibyśmy powiedzieć, że w nich nadal żyje jakaś cząstka tej osoby, lecz jest jakby «cieniem», ponieważ także to przetrwanie w sercu bliskich jej osób musi się skończyć. Bóg natomiast nigdy nie przemija, a my wszyscy istniejemy mocą Jego miłości”. (BENEDYKT XVI, W MARYI WIDZIMY NASZE OSTATECZNE PRZEZNACZENIE 15 VIII 2010 — Homilia podczas Mszy św. w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny). To wszystko znaczy, że dzięki temu, że nosi nas Bóg, a nie tylko niesie nas pamięć naszych bliskich, my nigdy nie przeminiemy.
Jednocześnie przykład życia Maryi pokazuje nam, że o naszej wieczności, o naszym niebie decydujemy już teraz, tutaj na ziemi. Otóż to życie może mieć dwa aspekty: negatywny, to znaczy na zawsze z dala od Boga i w wojnie ze wszystkimi: i to jest piekło. Oraz pozytywny, to znaczy blisko Boga, blisko Maryi wniebowziętej i wszystkich świętych, w wiecznej radości i harmonii: i to jest niebo. Pan Bóg dał nam wolność, byśmy sami wybrali dokąd chcemy trafić. Bo piekło i niebo zaczynają się tutaj, na ziemi. Tak, od tego jak tutaj żyjemy wszystko zależy. Czy nie jest dla nas przykład życia Maryi dla nas wszystkich wyrzutem sumienia? Dla nas, którzy tak bardzo jesteśmy skoncentrowani na sobie, nie na niebie, ale tylko na tym, co jest tutaj, teraz, co jest dzisiaj. Tak bardzo dzisiaj jesteśmy wobec siebie podejrzliwi, skłóceni ze sobą, poróżnieni. Tyle jest nienawiści, zazdrości, wzajemnych kłótni, szukania problemów, tam gdzie ich nie ma, zamiast rozwiązywania poważnych problemów. Jakbyśmy dawno już o niebie zapomnieli. Tyle dzisiaj narzekania, że brakuje młodzieży w kościele, że młodzi robią co chcą i nie martwią się o wieczność. A może to my im dobrego przykładu nie daliśmy, bo nie staraliśmy się o niebo tutaj na ziemi.
2. Prawdziwy „Cud nad Wisłą”.
Z wdzięcznością dzisiaj wspominamy 101. rocznicę bohaterskiej bitwy o Warszawę z 1920 r. Na znanym obrazie Jerzego Kossaka Cud nad Wisłą, ponad żołnierzami polskiego wojska broniącego przyczółków Warszawy przed bolszewicką nawałą, jaśnieje postać Matki Boskiej, trzymającej połamane strzały. Do dziś zachowały się relacje świadków, którzy widzieli 15 sierpnia 1920 r. taką postać na niebie. Jeńcy-Rosjanie otwarcie przyznawali, że ukazanie się Bogurodzicy było przyczyną ucieczki z pola walki. “Was się nie boimy, ale z Nią walczyć nie będziemy!” – mówili. Wspominamy dzień 15 sierpnia 1920 r. Dzień niezwykły, zapisany na kartach naszej historii. Jest on świętem nie tylko maryjnym i kościelnym, ale też państwowym i wojskowym! Wyraża ono nierozerwalną wieź miedzy wiarą, Kościołem i Narodem. Możliwe, że nie byłoby wolnej Ojczyzny, gdyby nie wiara milionów rodaków, którzy umocnieni i pokrzepieni nadzieją zakorzenioną w Bogu, podjęli trud wywalczenia i obrony wolności i suwerenności narodowej. Tamta wojna to nie było tylko usiłowanie podporządkowania sobie całej Europy, najpierw Polski, potem Niemiec i dotarcia aż do Atlantyku. To była walka z Bogiem i z prawdą o Chrystusie ukrzyżowanym i zmartwychwstałym, także z prawdą o wyniesieniu do chwały Najświętszej Dziewicy, także z prawdą o tym, że wszyscy ci, którzy z Chrystusem umarli, mają nadzieję, że także z Nim zmartwychwstaną (por. 1 Kor 15, 20-22). To było wielkie zmaganie o ostateczną nadzieję dla człowieka. Czy dzisiaj nie pobrzmiewa nam rozśnież ukryta walka, bardziej wyrafinowana z tym, co Boże i święte?
Prawdy o Chrystusowym Krzyżu wierni bronili z tym Krzyżem w ręku. Symbolem takiej postawy, wtedy, w gorące dni sierpniowe 1920 roku, stał się ksiądz Ignacy Skorupka. Właśnie taka postać księdza z krzyżem w ręku, broniącego prawdy o krzyżu zwycięskim Pana naszego Jezusa Chrystusa została uwieczniona w licznych obrazach i przedstawieniach, zwłaszcza przez słynne malowidło autorstwa Jana Henryka Rosena, wykonane w kaplicy papieskiej w Castel Gandolfo na osobistej życzenie papieża Piusa XI, który w tamtych dramatycznych dniach jako jedyny z przedstawicieli dyplomatycznych pozostał w Warszawie jako nuncjusz apostolski w Polsce.
3. Matka Boża Zielna.
Święto dzisiejsze przypada w momencie, gdy dojrzały zboża, rolnicy kończą żniwo, a na łąkach ponownie kwitną trawy i zioła. Wielki trud polskiego rolnika przynosi plon, a w rękach naszych dziś wieńce złocistych kłosów, polnych ziół i owoców do poświęcenia. Jest to błogosławiony owoc ziemi i pracy rąk ludzkich przyniesiony dziś w darze naszemu Stwórcy na podziękowanie. Gdy patrzymy na rosnące i rozwijające się rośliny, co szczególnie rozumieją rolnicy i wszyscy działkowcy to możemy ten wzrost porównać do naszego życia. Niczym ilustracja do przesłania dzisiejszego słowa Bożego. Zanim ten owoc dojrzał, potrzeba było daru Stwórcy, czyli dogodnych warunków dla wzrostu oraz ludzkiego trudu. Wszelkie dobre rośliny i zboża rosną powoli, wymagają szczególnej opieki i troski, narażone są na złe wpływy otocznie, niespodzianki środowiska i klimatu. Zło zaś jak chwast rośnie szybko i stara się zagłuszyć, zniszczyć swą obecnością. Ciągle trzeba umiejętnie z chwastem walczyć, aby plon był jak najobfitszy.
Podsumowując, dzisiejsza uroczystość nie jest po to tylko, aby Maryję podziwiać i marzyć o niebie dla siebie. Nie jest to też wspomnienie trudnej, ale pięknej historii. To nie tylko tradycja utkana z bukietów ziół, pędów zbóż i kwiatów. 15 sierpnia każdego roku jest dla nas wezwaniem, abyśmy już tu na ziemi konkretnie zatroszczyli się o niebo. Po to są te chlubne karty historii, po to jest przykład Tej, której wstawiennictwa wzywamy: Królowo Wniebowzięta, Hetmanko Polskiego Żołnierza, prowadź nas po polskich drogach do Bożego nieba.
Amen.
Ks. Prefekt Julian Wawrzyniak